Recenzja: Babylon Raus „Greatest Hits”

13 maja 2016 roku ukazał się pierwszy album warszawskiej formacji Babylon Raus o przewrotnym tytule „Greatest Hits”. Świadczy to o poczuciu humoru i dystansie jaki maja do siebie członkowie tej ekipy – albowiem historia formacji sięga roku 2004 – kiedy to wypuścili singiel „Zwalcz Monopol”.

Śmiem zaryzykować twierdzenie, że jest to jeden z najbardziej multikulturowych bandów nad Wisłą albowiem na tzw. froncie wokalowym uzupełniają się przedstawiciele aż trzech kontynentów! Na mikrofonach uwijają się: serce i płuca zespołu Sławomir Majchrzak aka „Tj Foj” (aka. Magilla Majcher znany m.in. z wieloletniego gitarowania w kultowym T.Love), rodowity Kubańczyk Tony „Junior B.I.G” oraz Senegalczyk – Pako Sarr. Na instrumentach wyżywają się już „biało-czerwoni” w osobach Budzika (bębny), Mesbrutaha (klawisze), Niedźwiedzia (gitary) oraz Piromana (bas). Co ciekawe rozśpiewana jest cała ferajna ponieważ na chórkach udzielają się wszyscy bez wyjątku.

Zespół miał okazję zaprezentować się szerszej publiczności na zeszłorocznej edycji festiwalu „Rób Reggae” w stolicy, a miesiąc później supportował Kult na koncercie w klubie „Stodoła”. Nurtuje jednak pytanie, dlaczego tak ciekawy skład aż 12 lat kazał czekać publiczności na swój długogrający debiut? Ano, winę za to ponosi pokrętna i pełna kłód rzucanych pod nogi przez życie, historia „Babylonów” .

Zainteresowanych odsyłam na fanpage kapeli na Faceeboku, gdzie w zakładce „informacje” („biogram”) zajdziemy pełną chronologię odpowiedzi na nurtującą nas zagadkę.

W wielkim skrócie chodzi o takie „hitowe” kwestie jak rotacja muzyków w zespole i krystalizowanie się głównego składu, uwiezienie na ok. rok przebywającego nielegalnie w Polsce Tony Juniora (najpierw areszt, potem strzeżony ośrodek dla cudzoziemców!) oraz dramatyczny wypadek i walka o zdrowie i życie Mesbrutaha. Po wszelkich perturbacjach zespół na dobre zaczął nagrywanie płyty w latach 2011-2014 w Tarchostudio w Warszawie – czego efektem długo wyczekiwana „Greatest Hits – wersja 0.9.1 (beta)” wydana przez wytwórnię „Independent In The Basement”.

Przez te wszystkie lata powstało 11 bardzo zgrabnych kompozycji, które słucha się z przyjemnością , szerokim uśmiechem a jednocześnie refleksją. Co najlepsze multikulturowy front podaje nam piosenki w językach polskim, angielskim, hiszpańskim i francuskim. Ten kosmopolityczny schemat obowiązuje w zdecydowanej większości utworów, co według mnie jest tzw. wartością dodaną.

Otwierająca płytę szczera i zabawna piosenka – wyznanie „Dosłowność” jest pyszną opowieścią którą łagodna barwą i wysokim rejestrem rozpoczyna po polsku Tj Foj po czym będą ją kontynuować Tony po hiszpańsku i Pako po francusku. Wielkie reggae!

„Kija kultura” to zgrabne połączenie punkrockowego czadu gitarowego z reggaeowymi wstawkami refrenowymi, jednocześnie jest to druga najstarsza piosenka w historii zespołu (po singlowym „Zwalcz monopol”) powstała w 2006 r.

„Na wczoraj” (2007) to najbardziej skoczny i zagrany „do przodu” numer, który według mnie mógłby śmiało stawać w szranki w konkursie typu „przebój roku” lub „kiler parkietowy”. Już na 3 piosence jesteśmy na mega imprezie – gdzie ścian nie podpiera nikt.

Nagle zmusza nas do refleksji skit w postaci głosu słynnego prezentera telewizyjnego Kamila Durczoka głoszący mrożące krew w żyłach info: „Dożywocie i 15 lat sąd skazał konkubenta i matkę skatowanego na śmierć 3,5 letniego Bartka”. Cios w głowę, który ja bym sobie darował i na płytę nie wpuścił.

Skit ten jest częścią składowa (a’la intro), takim niby preludium do smutnej piosenki w rytmie reggae pt „O konkubentach” – choć uśmiech wywołuje senegalski akcent słyszalny w zaśpiewach Pako Sarra. Mój ulubiony i najbardziej jajcarski kawałek na płycie „Nasz Diler – Nasz Pan” opisuje z przymrużeniem oka zjawisko narkomanii i jest połączeniem gitarowego czadu „hardcore T.Love” z bujającym reggae w genialnym pulsie.

Po takich emocjach i huśtawce nastrojów – Panowie nagrali swoje odgłosy i śmieszne dialogi z imprezy towarzyskiej (m.in rozmowa o niejedzeniu kiełbasy) – a w tle przyjemnie nam pląsa, akustycznie i klimatycznie zagrany cover „Long Time” (muz. i sł. F.Simpson). Tak wg. Babylonów kończy się strona A (nic mi jednak nie wiadomo czy płyta ukazała się w wersji winylowej).

Stronę B rozpoczyna w wspominany i najstarszy utwór „Zwalcz Monopol”. Co ciekawe przy zamówieniu płyty dostaniemy w gratisie ten unikatowy singiel + remiks w bonusie. Tzw. biały kruk dla kolekcjonerów. „Powiedz miła kapitalizm” przypomina niektóre nagrania Kultu , ale skojarzenie to prawdopodobnie powoduje powtarzający się motyw dęciaków w tym i waltorni (?) . Książeczka wkładka, donosi , że w utworze wykorzystano oryginalne sample Tomasza Pierzchalskiego. Możemy sobie zanucić „błądziłem, już nie błądzę, wszystkiemu winne są pieniądze”.

Sentymentalne i refleksyjne „Negatywne Wibracje” są bardzo ckliwą przyjemną piosenką, zaśpiewaną przyjemnym głosem przez Tj Foja, okraszoną bluesową solówką gitarową i przepięknie płynącymi chórkami, które uzupełniają klimat.

Przedostatni na płycie utwór „Szanuj (kija kontrkultura)” nawiązuje do poprzedniego utworu „Kija Kultura” i utrzymany jest w zawrotnym, ska-nkująco – punkowym tempie ze wspólnym anglojęzycznym refrenem „never to never too please…”. Płytę zamyka bardzo przyjemny, na wskroś miłosny utwór „I tylko śmierć rozłączy nas” w warstwie tekstowej będący wyśmienitą refleksją na temat relacji partnerskich w związkach heteroseksualnych. Wybitny utwór z gatunku „samo życie”. Jest jeszcze ukryty bonus w postaci łupanki perkusyjnej z zaśpiewami, których nie powstydziliby się najbardziej ortodoksyjni angielscy kibice piłki kopanej.

Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że Babylon Raus ze swoim materiałem, mocno zaznaczą swoją obecność na krajowym podwórku. Nagle okazuje się, że od lat w stolicy ukrywała się ekipa która jest wyjątkowa i nie do podrobienia. Na własnym fanpageu Panowie napisali, ze wykonują gatunek muzyczny RIT (???) .. Wyczuwając ich poczucie humoru rozszyfrowałbym ten skrót jako – reggae i tego-podobne 😉

Przy uważnym odsłuchu doszukamy się bowiem wyraźnych wpływów wszelakich gatunków muzycznych zgrabnie splecionych z reggeaowa pulsacją w różnych odcieniach.

„Graeatest Hits” jest płytą zabawną, imprezową, a jednocześnie refleksyjną i sentymentalną, która ma to do siebie , że podoba się coraz bardziej z kolejnymi przesłuchaniami. Mało tego parę kawałków naprawdę na długo wpada u ucho, że nie sposób ich sobie nie nucić.

Ja z miejsca zostałem ich fanem, a jak wypuszczą dla takowych T-Shirty – to na pewno kupię. Wszystkim tym, którzy nie zdążyli zaznajomić się z twórczością „Babylonów” – polecam ich w ciemno. Bardzo mocny kandydat do tytułu „płyty roku” w bieżącym roku. W czystym sumieniem – polecam.

Sprawdź także